środa, 18 maja 2011

moje najcudowniejsze Dziecko

Moje Dziecko jest malutkim, ale bardzo silnym człowiekiem, silną małą kobietką, która nie zamierza poddać się jakiemuś zapaleniu płuc, nawracającym desaturacjom czy przetrwałemu przewodowi Botalla. Moja mała Córeczka czasem otwiera na chwilę oczy i patrzy na mnie przez szybę inkubatora, a mi nie trzeba w tej chwili już nic więcej. Jedno spojrzenie wielkich czarnych oczu potrafi mnie wzruszyć bardziej niż najckliwszy film o miłości i ucieszyć taką nową, nieznaną mi wcześniej radością, co wybucha gdzieś w głowie.

Macierzyńska miłość to chyba najsilniejsze uczucie na świecie, niedające porównać się do niczego innego, co czułam wcześniej. Boję się bardzo o małą Basię Alę, ale nie daję jej tego po sobie poznać. Codziennie czytam jej "Całą jaskrawość", śpiewam piosenki Grechuty i do znudzenia powtarzam, jak bardzo ją kocham i że jest najpiękniejsza i najmądrzejsza na świecie: ) I jestem przekonana, że Basia Ala kiedyś sobie to przeczyta :)

Dziękuję, do widzenia :)

czwartek, 12 maja 2011

Basia Ala

Moja ciąża skończyła się dużo wcześniej, niż powinna, nagle i niespodziewanie, przez cesarskie cięcie w 30 tygodniu. 6 maja, o 18:55 na świat przyszła moja córeczka. Była sina, nie oddychała, dostała tylko 1 punkt w skali Apgar, ważyła 1300 gramów, od razu po porodzie została zaintubowana, dzięki bogu(?!) nie była długo niedotleniona. Drugiego dnia przyplątało się cholerne zapalenie płuc. Na szczęście trzeciego dnia została rozintubowana i zmieniono sposób wentylacji. Teraz mała oddycha dzięki takiej rurce w nosku.
Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo cierpi matka patrząc na swoją małą córeczkę podłączoną do miliarda sprzętów, nie mogącą samodzielnie oddychać. Od piątku jestem stale na granicy rozpłakania się, ale muszę się trzymać, bo co małej Basi po załamanej, beczącej matce? Wierzę, że udzielają jej się moje emocje, więc staram się być przy niej pogodna i dużo jej opowiadam, o książkach jakie czytam i o kołach, na które musi mi pomóc się nauczyć.
 Basia jest malutka, chudziutka, nie ma na sobie chyba ani grama tłuszczu. Na szczęście ja mam bardzo dużo pokarmu, który regularnie odciągam i zawożę do szpitala. Basia jest na tyle duża w tej swojej maleńkości, że może być karmiona dojelitowo. Mam nadzieję, że dzięki temu pokarmowi będzie szybciej przybierać na wadze i szybciej dojdzie do siebie. Nie mogę się doczekać, kiedy ją przytulę, jak na razie mogę ją tylko pogłaskać, ale nie za często, bo potrzebuje dużo spokoju, żeby móc się rozwijać i rosnąć. Chociaż jej stan jest cały czas ciężki, to jestem przekonana, że wszystko będzie dobrze, miesiąc minie szybko i niedługo Basia będzie spać w swoim łóżeczku. Już jej obiecałam różową pościel w jednorożce. Trochę się skrzywiła, jak jej o tym mówiłam, może gust ma jednak po tacie i nie lubi jednorożców?
Trzymajcie kciuki za małą Basię Alę, która jutro kończy tydzień!