poniedziałek, 26 września 2011

hej mała super że wpadłaś

Moja dzidzia jest coraz mądrzejsza, coraz większa i w ogóle coraz coraz. Śmieje się do nas całym pyszczkiem, prowadzi filozoficzne dysputy z bardzo poważną miną, kłóci się, przekomarza i jest bardzo kochana. Bardzo się cieszę z bycia mamą, ale... No właśnie. Wczoraj przeczytałam na Pudelku, że w wywiadzie do jakiegoś superpoczytnego pisma Carla Bruni, jak wiadomo ciężarówa bliska rozwiązania, wyznała, że ma już dość ciąży, bo marzy o papierosie, chciałaby też napić się wina. I co> I posypały się komentarze oburzonych pudelkowiczów, że jak tak można, co z niej za matka, bla bla bla. Moi mili, można. Co więcej takie myśl wcale nie czynią z kobiety matki - potwora. Nie wiem skąd się wzięło w móżdżkach tak wielu ludzi przekonanie o konieczności absolutnej gloryfikacji macierzyństwa, wciskania go w strefę sacrum. Pomijam już nawet aspekty czysto fizjologiczne wiążące się z ciążą, potem połogiem, która brutalnie mogłaby sprowadzić wszystkich przekonanych o błogosławieństwie ciąży i macierzyństwa zapaleńców, bo po co mówić o tym co brzydkie i śmierdzi. Prawda jest taka, ze każda ciężarna choć raz ma taki moment, ze nienawidzi swojego brzucha i chce go wyrzucić przez okno i każda matka choć raz ma brzydkie myśli względem tej najukochańszej istotki, która z owego brzucha wyszła. Ja się bardzo cieszę z bycia mamą, kocham Bachę nad życie, to tak oczywiste, że aż wydaje mi się niestosownym pisanie o tym. Ale jestem też człowiekiem. Potrzebuję snu, odpoczynku, spokoju, ciszy, seksu. Nie oszukujmy się, dzidziuś może nie uniemożliwia spełnienia większości tych potrzeb, ale na pewno utrudnia swoim bezwstydnym egocentryzmem i świadomością, kto tak naprawdę w domu rządzi. Czy zatem jeśli usypiam moja dzidzię 2h, ona mimo wyraźnego zmęczenia wciąż nie chce zasnąć, za to chce krzyczeć, mówię do niej "śpij już kurwa proszę błagam", albo wychodzę na chwilę z pokoju i idę zapalić szluga to czyni mnie to matka potworem? Nie wydaje mi się. Albo czy jeśli zostawiam małą pod opieką siostry,a  sama wychodzę upić się z moim meżczyzna to jestem wyrodną alkoholiczką? Chyba nie. Ludzie zapominają, ze przede wszystkim jesteśmy zwierzątkami i prokreacja to nasz główny instynkt. Uświęcając rolę matki, przyczyniamy się do frustracji i silnych wyrzutów sumienia u młodych rodzicielek, które w te bzdury o świętości macierzyństwa wierzą. A to nic dobrego nie przynosi, ani matce, ani dziecku. W chwili przecięcia pępowiny matka i dziecko stają się bytami autonomicznymi, bardzo proszę świat, by o tym nie zapomniano. Dziękujemy, pozdrawiamy, mama Aneta i córka Basia :)