poniedziałek, 27 lutego 2012

bo życie się rozciąga a wena jest king-konga

Dzień dobry:). Po pierwsze to mam takie postanowienie, że teraz w każdej notce będę podkreślać, że Basia jest wcześniakiem, urodziła się w koszmarnym stanie i tak naprawdę to nic nie jest pewne. Blog Roku 2012 jest wtedy nasz i moja wielka kariera wreszcie ruszy z kopyta. Głupiam, że dopiero teraz mnie olśniło!. Przechodząc zaś do tego co u nas:

Moje biedne dziecko, które w pierwszych dobach życia przeszło dwa wylewy wewnątrzkomorowe drugiego stopnia,  nauczyło się nie tak dawno turlać. I owo turlanie jest całym sensem jej życia, przemierza pokój wzdłuż i wszerz, ostatnio nieśmiało eksploatuje także przedpokój, ze szczególnym zwróceniem uwagi na kocią kuwetę. Siedzieć ten leń nie chce póki co, ale mamy czas. Co więcej, Basia, urodzona z jednym Apgarem, ma już tak zwinne paluchy, że potrafi dorwać najmniejszy na świecie okruszek i radośnie ( o tyle radośnie na ile pozwala jej tej jeden Apgar i mięśniowe VSD, z którym się urodziła, oczywiście) wsadzić go sobie do buzi, wywołując tym samym atak paniki u matki swej, czyli u mnie. Ale najbardziej wstrząsającego niusa zostawiłam na koniec - BARBARZE WYRZYNA SIĘ ZĄB!!! Ja sobie nie umiem tego wyobrazić, jak moje małe, łyse i bezzębne dziecko ma się nagle zamienić w dorosłą dziewczynkę z zębami... Już to widzę oczyma wyobraźni, to się tak zaczyna, teraz pierwszy ząbek, zaraz pierwszy papieros, pierwsze piwo, pierwszy chłopak i mamusia pójdzie w odstawkę. Ech.
Wydaje mi się, że ta notka spełnia kryteria bloga wygrywającego w konkursie Blog Roku w kategorii "ja i moje życie" - nudny, obyczajowy obrazek matki z "chorym" dzieckiem. Jestem genialna.

Teraz może opowiem co się przez ten czas niepisania działo w głowie mamy. Od razu zastrzegam - niezbyt wiele. Oczywiście, obcowanie z dzidziusiem daje wiele radości, ale co tu dużo mówić - jestem okrutnie zmęczona. Jawnie i głośno sprzeciwiam się obrazkowi "wesoła mama z wesołym dzidziusiem wesoło baraszkuje na podłodze, a wszystko dzięki mleczku bebilon i kaszce nestle". Tak mamy zakorzenione w główkach, że matce nie wolno powiedzieć "mam dość mojego dziecka, jestem zmęczona". No bo jak to tak? JAK TO TAK? Ale jednocześnie nie wierzę, że wszystkie mamy są jak z reklamy pampers i tylko ja jedna na całym świecie jedna jedyna miewam myśli "zabierzcie mnie od niej dajcie mi wina". Barbara to stworzenie urocze, wspaniałe, piękne mądre, kochane, ale bywa też upierdliwa i nieznośnie marudząca całymi dniami. I jak się tak trzy dni z rzędu przypadają akurat na barbarowe alter ego "maruda" to trzeba być Matką Boską, żeby to znieść w spokoju bez myśli samo- i dzieciobójczych ;). A gdy do tego obrazka dołożyć małego, białego, puchatego wkurwiającego kotka, należy zacząć mnie podziwiać, że jeszcze jestem zdrowa psychicznie. 

I na koniec filmik, ukazujący jak kiepskim jestem pedagogiem...:(




wtorek, 21 lutego 2012

filmy

Póki co notka nudna, dziecię wielbiąca, ale nie mogę się powstrzymać;) Jak z takiego okruszka wyrosła mała elegantka :)

Film o okruszku.

A tu pani elegantka pije z filiżanki!